Wykrywacz Artefaktów | Pora dnia: | |
Zbieraj zioła |
Zarząd Cesarstwa poszukuje aktywnych osób do pomocy przy reaktywacji. Po resztę informacji prosimy zgłaszać się na GG: 13763440
Nagle na waszej drodze stanęła przeszkoda; pijany mężczyzna, nie wiadomo czy to strażnik, czy któryś z więźniów, stracił nagle równowagę i przewrócił się jednocześnie blokując wam drogę do celi Tana. Co uczynicie z takim problemem?
Offline
Dziwiła się czemu nie ma żadnych strażników. Jak była tu ostatni raz, aż za wiele ich tutaj stało. Gdy zeszła do korytarza z celami zauważyła jakiegoś jego mościa, który leżał nieprzytomny pod jedą z cel. Kopnęła stopą w ścianę, miała już dość. Co będzie jeżeli ktoś pomyśli, że nie żyje? A kto koło niego stoi? Elfka, która rzekomo zrobiła tą masakrę w gospodzie. Poszła w głąb korytarza by poszukać jakiś strażników.
Goście, przede mną nie uciekniesz i tak cię znajdę.
Offline
Widząc mężczyznę cofnęłam się przerażona.Nie chciałam już iść dalej.
-Przepraszam cie, ale musisz iść beze mnie. - powiedziałam do elfki po czym wybiegłam z aresztu.Przed aresztem wciąż czekały konie i jednorożec.Pogłaskałam tego który mnie przywiózł i powoli poszłam główną ulicą w strone placu ćwiczeń.
Ostatnio edytowany przez SunakoIshikawa (2012-06-26 10:43:49)
Głupi ludzie!Zawsze uważają się za najlepszych!
Karta Postaci
Offline
Zjawiłam się tu.
Co Al Sha Li, Gniew i Eaz tu robią? Jest jeszcze jeden. Kary. Czy to nie ten, którego uzdrowiłam? Tak! to on! Weszłam otwartymi drzwiami do środka. Nikogo nie było. Pamiętam to miejsce doskonale. Byłam tu. Nikt się teraz mną nie interesuje, więc mając wszystko w nosie weszłam do środka.
Dziwne, nie ma ani jednego strażnika?
Szłam kilka minut i znalazłam tą elfkę, która pomogła mi w karczmie, tą, której leczyłam konia.
- Co tu robisz? - spytałam szepcząc.
Offline
Usłyszała głos Seleny, wcześniej cieszyłaby się z tego, że ją widzi, ale wróciła do niej dawna obojętność do swojej rasy. Odkąd tu przybyła tylko kilka razy się uśmiechała, było jej smutno przez większość spędzonych tu dni. Niewątpliwie spowodowane to było przez bandytów i wampira. Nie miała siły by pomagać innym, pewnie nawet jej pomocy nie potrzebowali. Popatrzyła na nią wzrokiem obojętnym i powiedziała.
- Przybyłam tu w celu uwolnienia tego młodego pana - wskazała dłonią na celę.- Lecz ten oto pijany mężczyzna w pewnym stopniu przeszkodził moim planom - biorąc głęboki oddech, który mógł powstrzymać ją od płaczu kontynuowała.- Brak jakichkolwiek strażników też miał z tym jakiś związek... Ale skoro widzę, że przybyłaś - , a stwierdzam, że coś was łączy - zostawiam to tobie. Ja pójdę, może się kiedyś jeszcze spotkamy, choć nie wiem czy bym chciała.
Poszła w górę schodów, będąc już w połowie i mając za plecami elfkę uroniła pierwsze łzy. Myśląc o elfach z swej Krainy stwierdzała, że tylko ich potrafiła lubić. Żadnego innego, który stamtąd nie pochodził nie potrafiła polubić na tyle mocno by być dla niego ciągle miła. Lecz czuła smutek gdy w taki sposób mówiła do Seleny. Było to nie właściwe. Pewnie nie ma usprawiedliwienia na to zachowanie, a może jest choć nie jest ono zbytnio przekonujące. Mianowicie jej zbytnie przywiązanie do rodzinnych stron. Nie widziała w innych tego co w swych przyjaciołach, czy rodzeństwie. Będąc już na świeżym powietrzu uśmiechnęła się do zwierząt - tak, do nich mogła się uśmiechać. Szła przed siebie znowu płacząc, przez rozmyślanie o swych braciach. Tristan podbiegł do niej, nie był elfim koniem, który żył tyle co elfy, więc nie mógł ich znać. Konan kupiła go kiedyś od ludzi, którzy nie mogli zapewnić mu dobrej opieki tak jak ona mu teraz. Zdjęła mu ogłowie i odrzuciła w jakiś rów. Szła dalej by pójść do jakiegoś spokojnego miejsca.
Ostatnio edytowany przez Konan (2012-07-05 16:16:36)
Goście, przede mną nie uciekniesz i tak cię znajdę.
Offline
Zdziwiło mnie zachowanie elfki. Nie jestem niewiadomo kim, by móc czytać komuś w myślach, ale wiedziałam, że coś ją gryzie. Jest stroskana, smutna. Nie dziwiłam jej się. Sama sielanki nie przeżywam. Patrzyłam na nią błagalnym i smutnym wzrokiem, chcąc otrzymać jakieś słowa. Jakieś, choćby, dlaczego taka jest, ale wiedziałam, że nic nie wskóram. Nic mi ona nie powie. Nic więcej się nie dowiem. Odwróciłam się. Zmieniłam się we wróbla, żeby nie podeptać mężczyzny. Był on dla mnie zagadką. Gdy byłam już za nim widziałam skulonego Tana na pryczy. Patrzyłam na niego. Był taki bezradny.
- Tan... - wyszeptałam.
Offline
Obudziłem się. Wszędzie poznałbym ten głos. Głos Seleny... Wstałem. Chwyciłem się krat przy drzwiach.
- I co chcesz zrobić? - zapytałem nieco ironicznie. Lubiałem Selenę, ale jeszcze z głowy mi nie wypadło drażnienie się z nią. Lubiałem to jeszcze bardziej. Jak ona się wścieka.
- Nie dasz rady, lite żelazo!
Offline
Spojrzałam na niego współczującym wzrokiem. Wiedziałam, że zaczyna się ze mną drażnić. Zamieniłam się w jednorożca. W końcu, jego rogu prawie nic nie złamie. Wsadziłam jego koniuszek nad łańcuchem. Podniosłam łeb i ciach!... łańcuch pękł.
Offline
Dziewczyna zamieniła się w jednorożca. Myślałem, że śnię.
Jak tak można? To jest w ogóle możliwe i jak, pytam się, jak to się stało?
Wsadziła róg między łańcuch zamukający celę. Podniosła głowę i rozwaliła go. Wytrzeszczyłem oczy. Potem drzwi się otworzyły i rozerwała łańcuch na moich rękach i nogach.
Nagle usłyszałem męski głos...
Ostatnio edytowany przez Tan Yyang (2012-07-06 05:13:30)
Offline
Weszłam do celi. Zepsułam także te łańcuchy, które miał na sobie Tan. Podniosłam głowę. Potem usłyszałam głos jakiegoś mężczyzny. Zmieniłam się z powrotem w elfkę.
- Uciekajmy! - powiedziałam po cichu.
Offline
Wybiegliśmy przed areszt. Na dworze czakały nasze konie i Al Sha Li. Dosiadłem Eaza. Czekałem jeszcze na Selenę. Wsiadła na Gniewa i pobiegliśmy główną ulicą. Nie oglądałem się już za siebie, by zobaczyć, czy wszyscy uciekają. Słyszałem to, więc nie było takiej potrzeby.
Offline