Wykrywacz Artefaktów | Pora dnia: | |
Zbieraj zioła |
Zarząd Cesarstwa poszukuje aktywnych osób do pomocy przy reaktywacji. Po resztę informacji prosimy zgłaszać się na GG: 13763440
- W sensie ludzkim nie, nie jem. - rozejrzał się dookoła wodospadu, podziwiając to niesamowite piękno, po chwili spojrzał na Konan uśmiechając się. - Może zostaniemy tutaj trochę, nie mam siły podróżować. - następnie Jego wzrok poleciał na wodospad, a po kilku sekundach powrócił na Konan.
Offline
- Dobrze, zostańmy tu - powiedziała uśmiechając się. Po chwili namysłu dodała - W sensie ludzkim? Miałam na myśli to, że...no... Ach, nie ważnie - zrezygnowała z dalszego dopytywania się. Popatrzyła na niebo, a po chwili znowu na wampira. Dziwiła się jakim cudem może wytrzymywać ten głód.
Ostatnio edytowany przez Konan (2012-07-30 18:34:00)
Goście, przede mną nie uciekniesz i tak cię znajdę.
Offline
- Jak wolisz. - powiedział cicho, po czym uśmiechnął się w stronę Elfki. - A może Ty jesteś głodna? - spojrzał na wodospad, następnie rozejrzał się dookoła, aby upewnić się czy nikogo innego nie ma w pobliżu, po chwili Jego wzrok znowu wrócił na Konan. Zacisnął mocno zęby i lewą rękę jednocześnie uśmiechając się do Elfki.
Offline
- Nie, nie jestem - powiedziała i cicho westchnęła. Przestała się uśmiechać. Było jej smutno przez to, że siedzi przy nim i nie może mu pomóc, a widzi jak cierpi. Popatrzyła na jego zaciśniętą dłoń.
Goście, przede mną nie uciekniesz i tak cię znajdę.
Offline
- Tak nagle uśmiech zszedł Ci z twarzy, coś się stało? Może powiedziałem coś głupiego? - ucałował Jej policzek, uśmiechając się do Niej szeroko. - Może wcześniej zrobiłem coś głupiego? Powiedz mi szczerze, chciałbym wiedzieć co jest nie tak, że nie możesz się cieszyć. - Spojrzał w oczy Konan, a Jego wyraz twarzy wyrażał zainteresowanie.
Offline
- Ponieważ widzę, że ciągle cierpisz, a ja nie mogę nic na to poradzić - powiedziała cicho, bardziej się do niego przytulając. Uśmiechnęła się lekko wpatrując się w jego oczy. Zerkała co chwilę w kierunku drzew. Dawno nie widziała Tristana, zaczynała się o niego martwić.
Goście, przede mną nie uciekniesz i tak cię znajdę.
Offline
- Przecież mówiłem Ci, że nic mi nie jest. Już mi o wiele lepiej. - uśmiechnął się do Niej ponownie całując Ją w policzek. Zauważył, że co chwilę spogląda na drzewa, spojrzał w Jej oczy z uśmiechem na twarzy. - Coś się stało? Zobaczyłaś tam kogoś? Jesteś dziś bardzo zmartwiona. - zabrał lewą rękę z kamienia ponownie zaciskając ją na brzuchu.
Offline
Uśmiechnęła się lekko, wpatrując w niego.
- Coś Tristana nigdzie nie widać, ale pewnie niepotrzebnie się martwię - uśmiechnęła się szerzej. - Pewnie biega gdzieś po lesie.
Ostatnio edytowany przez Konan (2012-07-30 20:02:21)
Goście, przede mną nie uciekniesz i tak cię znajdę.
Offline
- Zapewne tak. Nie martw się, wróci, tak samo jak wtedy na polu obozowym. - spojrzał na wodospad, następnie na niebo. - Zaczyna się ściemniać. Pójść go poszukać? - spojrzał na Konan uśmiechając się. Po chwili zacisnął zęby i lewą rękę kładąc ją na kamieniu, równocześnie spoglądając na drzewa znajdujące się za Nim.
Offline
- Nie jest to konieczne - powiedziała ciągle się uśmiechając. Pocałowała go i z powrotem przytuliła się do niego kładąc swoją dłoń na jego torsie. - Chyba, że chcesz się tak po prostu przejść - dodała po chwili. Popatrzyła się na wodospad i wszystko co było koło niego.
Goście, przede mną nie uciekniesz i tak cię znajdę.
Offline
- Szczerze mówiąc nie mam ochoty nawet wstawać, a dokładniej to nawet nie mam siły.. - przerwał po chwili dodając. - Ale dla Ciebie mogę iść nawet na koniec tego świata. - jeszcze raz spojrzał na wodospad, a po chwili ponownie w oczy Konan. Uśmiechnął się lekko. - Idziemy go szukać? Czy jeszcze czekamy, zostając tylko Ty i Ja, w tym pięknym miejscu?
Offline
- Zostajemy, skoro ty nie masz siły by iść...a ja ochoty - powiedziała do niego cicho się śmiejąc. - Konie mają instynkt, jeśli coś go zaatakuje ucieknie, a on ucieka naprawdę szybko - dodała uśmiechając się szerzej i patrząc w jego oczy. - Czyli, że nie ma się co martwić, możemy spokojnie siedzieć.
Goście, przede mną nie uciekniesz i tak cię znajdę.
Offline
- To zostańmy, jeśli nie będzie wracał to przejdę się i go poszukam, obiecuję. - po chwili ból przeszył całe Jego ciało, obiema rękoma złapał się za brzuch i przekręcił na bok, uderzył pięścią w kamień, a Jego kły się wysunęły. Spojrzał na Konan, uniósł ku Niej lewą rękę, po chwili uderzając nią po raz kolejny w kamień. Położył się na plecach, chowając kły. Spojrzał na wodospad, potem na niebo i w końcu w oczy Konan. - Wybacz, że musiałaś to widzieć, nie chciałem.
Ostatnio edytowany przez Raytlion (2012-07-30 21:47:11)
Offline
Serce zaczęło jej szybciej bić, gdy zobaczyła co przed chwilą zrobił. Przechyliła na bok głowę patrząc na niego.
- I ty mi mówiłeś, że czujesz się lepiej? - powiedziała cicho nie odwracając od niego wzroku. Całą swoją uwagę skupiła na nim, nie obchodziło ją nic co znajdowało się wokół nich. - To nie twoja co przed chwilą się stało - powiedziała niepewnie po chwili.
Goście, przede mną nie uciekniesz i tak cię znajdę.
Offline
- Nie chcę Cie zamartwiać, nie lubię jak jak martwisz się o mnie i przejmujesz, wiem że wtedy cierpisz. Dlatego tak powiedziałem, a to co zrobiłem to moja wina, gdybym potrafił przyjąć ten ból nawet bym nie drgnął... - urwał, dodając po chwili. - Już powoli jest lepiej, robi się późno. Śpisz dziś tam czy tu? - uśmiechnął się do Konan, kładąc swoją prawą rękę na Jej lewej.
Offline