Wykrywacz Artefaktów | Pora dnia: | |
Zbieraj zio³a |
Zarz±d Cesarstwa poszukuje aktywnych osób do pomocy przy reaktywacji. Po resztê informacji prosimy zg³aszaæ siê na GG: 13763440
Zapewne id±c ulicami miasta, nie raz widzia³e¶ drzewo, siêgaj±ce wy¿ej ni¿ dachy najwy¿szych budowli. Ro¶nie w bardzo ciekawym miejscu. Jak chcesz to id¼ w jego kierunku, przeciskaj siê miêdzy ciemnymi, ciasnymi uliczkami, by znale¼æ teren, w którym zapu¶ci³o swe korzenie.
Id±c mrocznymi ¶cie¿kami, ocieraj±c siê ci±gle o ¶ciany domów, dotrzesz wreszcie do upragnionego miejsca. Jestem pewn±, ¿e nie spodziewa³e¶ siê ujrzeæ czego¶ takiego w mie¶cie. Piêkny widok, nieprawda¿? Za drewnianym p³otem - który stoi tu ju¿ jaki¶ czas - jest park. Nie, park to nie jest trafne s³owo dla tak atrakcyjnego miejsca. Takiego s³owa nawet wybitni poeci nie znajd±.
Drzewa z roz³o¿ystymi koronami, ledwo co przepuszczaj± promienie s³oñca. Daje to efekt nie do opisania. Wi±zki ¶wiat³a, którym uda³o siê przebiæ przez li¶ciasty dach, o¶wietlaj± kwieciste krzewy i nieliczne kwiaty. Do przechadzê po tym miejscu mia³a s³u¿yæ brukowana ¶cie¿ka, ale chodzenie poza " szlakiem", nie jest karane grzywn±.
Wrócê jednak do tego co ciekawi nas na pocz±tku najbardziej. Wielkie drzewo nieznanego gatunku, o nieokre¶lonym wieku. Z pewno¶ci± ros³o tutaj zanim wybudowano miasto. Jest wiêksze ni¿ jakikolwiek budynek tu zbudowany i dzieci wybra³y je na swoje miejsce zabaw. Ile w tych ma³ych g³ówkach jest pomys³ów, na to, co mo¿na na takiej ro¶linie robiæ. Najczê¶ciej organizuj± zawody na to, kto wejdzie na szczyt - jak dot±d nikomu siê nie uda³o.
Liczni poeci, z ró¿nych stron ¶wiata, przybywaj± tu, by pisaæ poematy. O tym miejscu, o tej atmosferze, która tu panuje. Malarze chc± uwieczniæ miejski zagajnik na p³ótnie, lecz nawet najzdolniejszym siê nie udaje. Us³yszysz tu ¶piewy ptaków i muzykê grajków chc±cych zawstydziæ ma³e zwierzêta dziêkiem lutni.
Czas mija tu szybko. Nawet nie zauwa¿ysz, gdy nastanie ciemno¶æ, a z³ote ¶wiat³o s³oñca zast±pi srebne, bij±ce od ksiê¿yca. Jest wtedy równie piêknie jak w dzieñ, ale od ciebie zale¿y czy spêdzi tu noc.
Ostatnio edytowany przez Konan (2012-05-24 16:50:56)
Go¶cie, przede mn± nie uciekniesz i tak ciê znajdê.
Offline
Widok w kilku milionach oczu nie by³ przyjemny, a ¶wiadomo¶æ, ¿e jest siê krwio¿erczym komarem, przyprawia³o mnie o md³o¶ci. Gdy zauwa¿y³am drzewa szybko do nich polacia³am. Usiad³am na ga³êzi najwy¿szego z nich i zmieni³am siê w s³owika. Zaæwierka³am kilka razy i odlecia³am.
Offline
Przeciska³a siê przez ciasne uliczki, rêkami usuwa³a pajêczyny. Co chwilê zerka³a do góry by zobaczyæ drzewo do którego zmierza³a. Aleje trochê by³y szersze, nie by³o pajêczyci sieci. Czu³a zapach zieleni, pewnie ju¿ siê zbli¿a³a. Jeszcze przesz³a kilka zakrêtów, otar³a siê o kamienne ¶ciany domów i dotar³a. Dotar³a do parku jakiego jeszcze nigdy nie widzia³a. Takie miejsce w mie¶cie? Nie spodziewa³aby siê tego. Sz³a powoli bacznie przygl±daj±c siê rosn±cym tu ro¶linom. Drzewa, wszêdzie drzewa, wygl±da³o to jak w lasach Krainy Ayét . Ten brak ¶wiat³a, które by³o tylko w nielicznych miejscach, wszystko tak jak w jej rodzinnych stronach, choæ drzewa s± mniejsze. Nie, jedno jest, przypomina tamte drzewa, to w samym ¶rodku parku. Skierowa³a swoje kroki w jego stronê. By³y przy nim ma³e, ludzkie dzieci, które nie mog³y dosiêgn±æ do pierwszych ga³êzi by na nie wej¶æ. Bêd±c ko³o nich u¶miechnê³a siê mi³o i podskoczy³a by chwyciæ jedn±. Podci±gnê³a siê i zaczê³a wchodziæ coraz wy¿ej, by widzieæ ca³e miasto. Gdy ju¿ by³a na grubej, d³ugiej ga³êzi, usiad³a i spogl±da³a na miasto. Widzia³a karczmê, a przed ni± tamt± elfkê. Smutno siê jej zrobi³o, ona mia³a przyjaciela, który by³ przy niej, pewnie razem podró¿owali. Zaczê³a p³akaæ, zawsze jej by³o smutno odk±d odesz³a z rodzinnych stron, ale nigdy nie p³aka³a. Tylko teraz mia³a ju¿ tego do¶æ, straci³a swojego konia - piêknego, karego ogiera. Ukradli jej elfie bronie, doskona³e w ka¿dym calu. Jej p³acz by³ ¿a³osny, za wszystkie czasy. Kto wie czy nie by³o go s³ychaæ na dole w mie¶cie. Widzia³a elfki szybko biegn±ce do bramy miasta, pewnie na ten trening. Przynajmniej mia³y co¶ do roboty. Otar³a ³zy, choæ dalej p³aka³a.
~ Jak mog³am dopu¶ciæ do tego by skradli mi konia?!~ my¶la³a schodz±c powoli z drzewa ~ Tristan jest spokojny tylko przy mnie, pewnie go zabili, bo za bardzo wierzga³. Albo sprzedali go i jest gdzie¶ daleko st±d...~ zaczê³a p³akaæ jeszcze bardziej, gdy zeskoczy³a z ostatniej ga³êzi dzieci dziwnie siê na ni± patrzy³y, a ona sz³a dalej by wyj¶æ z miasta do jakiego¶ lasu.
Ostatnio edytowany przez Konan (2012-06-14 18:00:15)
Go¶cie, przede mn± nie uciekniesz i tak ciê znajdê.
Offline
By³am tak chuda i malutka ¿e z ³atwo¶ci± przechodzi³am ciasnymi uliczkami.Po chwili ujrza³am du¿e drzewo.
-Ciekawe czy mogê siê tam wspi±æ?-pomy¶la³am podchodz±c do niego.Cofnê³am siê o kilka kroków. Rozpêdzi³am siê i wrêcz 'wbieg³am' na to drzewo, chwytaj±c siê ga³êzi.Wspina³am siê coraz wy¿ej i wy¿ej, a¿ na sam± górê, gdzie ga³êzie by³y cieñsze.Widok by³ st±d wspania³y!Pode mn± by³y drzewa, dalej miasto i piêkna Valera...A tam dalej...Niemo¿liwe...To by³ ¿agiel!Morze!Nigdy nie by³am nad morzem, a port by³ tak blisko.Widzia³am za murami miasta szare fale.Schodzi³am z drzewa szybko, potem ju¿ zeskoczy³am i pobieg³am w tamt± stronê staraj±c siê zapamiêtaæ drogê.
G³upi ludzie!Zawsze uwa¿aj± siê za najlepszych!
Karta Postaci
Offline
Nie znalaz³a ¿adnego sklepu z broni±. Takie du¿e miasto, a nie znalaz³a. Mo¿e to w³a¶nie przez jego wielko¶æ, ale sklepy powinny byæ blisko placu, a nie gdzie¶ gdzie trudno je znale¼æ. Jeszcze trzy dni oprócz tego i zacznie siê jej praca. ¦wiêta siê podobno zbli¿aj±, tak przynajmniej us³ysza³a od urzêdnika.
Sz³a teraz znanymi jej uliczkami, do parku, do najpiêknieszego z miejsc w tym pe³nym budynków mie¶cie. Tristan wytrwale szed³ za ni±, ¶cie¿ki by³y na tyle szerokie by móg³ przej¶æ. Ogl±da³a siê co chwilê na niego, ju¿ jej przesz³a z³o¶æ na niego. Przecie¿ nie by³ niczemu winny. Dotarli wreszcie, wchodz±c pomiêdzy drzewa ludzie dziwili siê, ¿e jest tu koñ. Dzieci z pod wielkiej ro¶liny zrezygnowa³y z wchodzenia na ni± i pobieg³y do mniejszych. Konan spokojnie stanê³a i popatrzy³a w oczy ogiera. Pog³aska³a go po szyi i usiad³a na trawie. Postanowi³a poczekaæ tutaj, chocia¿ trochê.
Go¶cie, przede mn± nie uciekniesz i tak ciê znajdê.
Offline
Wraca³am przez park ca³a trzês±c siê z zimna.By³o mi s³abo..Bardzo...D³onie mi dr¿a³y a usta zrobi³y siê sine.
-¯ebym tylko nie zas³ab³a...-modli³am siê.Nagle zobaczy³am znajom± elfkê... Podesz³am do niej bli¿ej.
-W..Wit-taj pani-przywita³am siê dr¿±c.
G³upi ludzie!Zawsze uwa¿aj± siê za najlepszych!
Karta Postaci
Offline
Widz±c niebiesko w³os± elfkê wsta³a szybko. Przeszy³a j± wzrokiem od stóp do g³ów. By³a ca³a mokra.
- Witaj - powiedzia³a po chwili. - Có¿ to ci siê sta³o, ¿e¶ jest ca³a mokra? - zapyta³a nie wierz±c w to, ¿e dziewczyna sama z siebie w ubraniu wskoczy³a do wody. Je¶li by nie mia³a dobrej odporno¶ci mog³a by siê przeziêbiæ. Choæ wiedzia³a, ¿e elfy z jej krainy s± odporne na choroby, z innymi mog³o byæ inaczej.
Ostatnio edytowany przez Konan (2012-07-14 11:34:57)
Go¶cie, przede mn± nie uciekniesz i tak ciê znajdê.
Offline
-Powiedzmy ¿e niechc±cy wpad³am do lodowatej wody...-szepnê³am- Ale nic mi nie jest.
Otuli³am siê lepiej p³aszczem.
G³upi ludzie!Zawsze uwa¿aj± siê za najlepszych!
Karta Postaci
Offline
U¶miechnê³a siê, nie wiedzia³a co ma powiedzieæ. Niezrêczna sytuacja. Co¶ siê komu¶ sta³o, a ona nie wiedzia³a co mu poradziæ. Odwróci³a siê do Tristana i g³aska³a go przez chwilê. Po chwili zwróci³a siê do Sunako.
- Nie wiem co ci poradziæ - u¶miechnê³a siê. - Powinna¶ siê chyba wysuszyæ - uk³oni³a siê, za¶mia³a siê pod nosem i wybieg³a z parku. Poczu³a siê niezrêcznie, dlatego postanowi³a odej¶æ.
Go¶cie, przede mn± nie uciekniesz i tak ciê znajdê.
Offline
Mia³a racjê.Powinnam siê wysuszyæ.Ale dlaczego uciek³a?Czy ja jestem jaka¶ przera¿aj±ca?Jak mo¿na baæ siê ma³ej i s³abszej elfki?Nie rozumia³am jej.Wzruszy³am ramionami i posz³am w stronê swojego domu.
G³upi ludzie!Zawsze uwa¿aj± siê za najlepszych!
Karta Postaci
Offline
- A od parku pójdziemy w jak±¶ inn± uliczkê i...i...i pójdziemy gdzie¶ indziej. Tak, to dobry pomys³ - mówi³am sama do siebie. Sz³am przez park ogl±daj±c wszystko dok³adnie. By³o tu naprawdê piêknie, a jeszcze to wielkie drzewo. Po drugiej stronie tego miejsca wesz³am w szersz± uliczkê by Tristan móg³ spokojnie przej¶æ.
- Co ja robiê? - mówi³am ci±gle. Dziwi³am siê, ¿e chodzê bez celu.
Go¶cie, przede mn± nie uciekniesz i tak ciê znajdê.
Offline
Mój dziwny instynk zaprowadzi³ mnie tu. Mo¿e przez to wielkoe drzewo piêtrz±cê siê nad wszystkimi domami. Wesz³am przez wej¶cie i nie spodziewa³am siê takiego piêknego widoku... Jak tu ¶licznie! A dodajmy, ¿e jeszcze nie ma godziny siódmej! wiêc jeszcze piêkniej. Podesz³am do drzewa i zastanawia³am, jakiego ono jest gatunku.
Hmmm... Li¶cie podobne do jesiona, ale jednak inna kora... Hmmm... Nie pamiêtam takiej ro¶liny z ksi±¿ek, z których siê uczy³am, ani z ¿adnego lasu... Hmmm...Nie mia³am pojêcia o tym drzewie, jeszcze nigdy takiego nie wiedzia³am.
Wspiê³am siê na nie i obserwowa³am jego li¶cie. Niestety nie zna³am tego gatunku drzewa...
Posiedzia³am jeszcze na nim kilka minut i zesz³am. Szuka³am miejsca, gdzie mog³abym kupiæ po¿ywienie dla zwierz±t.
Offline