Wykrywacz Artefaktów | Pora dnia: | |
Zbieraj zioła |
Zarząd Cesarstwa poszukuje aktywnych osób do pomocy przy reaktywacji. Po resztę informacji prosimy zgłaszać się na GG: 13763440
- Miło mi, jestem Konan - powiedziała najciszej jak mogła by nie usłyszał jej tamten człowiek. - Pozwól, że jeszcze coś mu powiem... - odwróciła się do Balthazara - Pozwól, że sama będę o siebie dbać. Skąd wiesz, że nie chciałabym umrzeć? - popatrzyła na Cesarza i wampira. Odetchnęła głęboko. Może się to zakończy.
Goście, przede mną nie uciekniesz i tak cię znajdę.
Offline
- Nie mów tak, szkoda tak pięknej damy. Nie miałem zamiaru Cie nawet ruszyć, jestem pokojowo nastawiony, dopóki nie spotkam kogoś takiego jak On. - Spojrzałem na Konan, następnie usiadłem na ziemi lekko poklepując w nią ręką. - Usiądź, porozmawiamy, mam nadzieję że ten idiota więcej nam nie przeszkodzi, co prawda nie znamy się, ale cóż. Może akurat zdążymy się poznać.
Offline
-Tak teraz ci co chcą żyć umierają ci co chcą umrzeć żyją . Zastanów się dziewczyno co mówisz . Quel kaima Elficzko Quel kaima jeśli w ogóle masz zamiar tej nocy spać. - powiedziałem obojętnym tonem obróciłem się an bok i usnułem.
Offline
Niepewnie usiadła koło niego. Usłyszała jak do niej mówi tamten człowiek. Opuściła głowę, miała dość tego jak tamten mówi do niej "Elficzko". Jeszcze niby miała się zastanowić co mówi, żyła przecież więcej niż on. Nie miała siły mu odpowiadać. Przetarła dłonią oko, zmęczenie dawało się we znaki. Długo nie spała, z kilka dni. Uśmiechnęła się i spojrzała na wampira. Niewiedziała co powiedzieć.
Goście, przede mną nie uciekniesz i tak cię znajdę.
Offline
Leciutko przybliżyłem się do siedzącej obok elfki, na mojej twarzy zagościł uśmiech, a kły były z powrotem schowane. - Nie martw się, nie gryzę, bynajmniej nie tak piękne kobiety. Mógłbym dostać cukrzycy. - uśmiechnąłem się lekko w stronę Konan. - Co do tamtego typa, nie przejmuj się. Jest dziwny, nie Jego wina. Skoro wiedziałaś, że będzie polowanie, dlaczego nie wzięłaś ze sobą żadnej broni? - Spojrzałem na Nią oczekując odpowiedzi.
Offline
Widząc jak się do niej przybliża lekko się wystraszyła, lecz nie ruszyła się ani o milimetr. Uśmiechała się ciągle, rumieniec oblał jej twarz.
- Nie wzięłam broni, bo jej nie miałam. Przed granicą Starego Cesarstwa napadli mnie bandyci i zabrali większość czego miałam. Chciałam kupić gdzieś w mieście ekwipunek, ale jak widać nie znalazłam takiego sklepu.
Goście, przede mną nie uciekniesz i tak cię znajdę.
Offline
- A masz zamiar brać udział w polowaniu? Cesarz udostępnił niewielką zbrojownię, chociaż nawet tak nie można jej nazwać. - Rozejrzałem się dookoła czy nigdzie nie widać Balthazara. - W końcu zniknął i jest spokojniej. Zauważyłem wcześniej, że płakałaś, potem gdzieś pobiegłaś razem z koniem. Jeżeli mogę wiedzieć, to co się stało? Nie interesowałem się zbytnio tłumem, który mnie otaczał. - Mówiąc to rzuciłem niewinne spojrzenie w stronę Konan.
Offline
- Mam zamiar, jak usłyszałam słowa naszego Cesarza o tej niewielkiej zbrojowni ucieszyłam się bardzo. Już myślałam, że będę się nudzić. - uśmiechnęła się. Po chwili zastanowienia jak wyjaśnić sprawę z płaczem powiedziała - Jestem od lat sama w podróży, a od niedawna mam tego karego rumaka - wskazała palcem w stronę pasącego się między drzewami Tristana. - Jest dla mnie wszystkim i nie mogę znieść gdy coś mu się dzieje. Tamtego człowieka - wskazała teraz na Wanwura - oskarżyłam o czarowanie go i chyba go tym obraziłam. Źle postąpiłam i źle mi z tym. Wcześniej między tamtym człowiekiem, który przed chwilą poszedł niewątpliwie spać, a tym z niebieskowłosą, doszło do kłótni o nią i wychodząc z lasu potknął się o mojego konia... - wzięła głęboki wdech i uśmiechnęła się - Myślę, że nie ma raczej sensu opowiadanie tego w szczegółach. Prościej mówiąc doszłam do wniosku, że chyba krzyczę na większość ludzi, których spotkam i zrobiło mi się smutno...
Goście, przede mną nie uciekniesz i tak cię znajdę.
Offline
Zacząłem się kręcić z boku na bok . Jakieś ptaszysko się darło mi nad głową. Obudziło mnie, Po patrzyłem po zebranych chyba jeszcze wszyscy spali. Elficzka koło wampirzą tka . Niebieskowłosa oparta o Pana Groźnego Wojownika.Tak patrząc i obsrywając stwierdziłem że .. Nioch nioch - Boże kochany przez to zajście z wampirzątkiem cały czosnkiem jadę- Powiedziałem dość cicho jak na mnie i wstałem zarzucając na siebie płaszcz którym bylem na noc okryty . Wziąłem Dzban wody ze stołu i poszedłem w puszcze poszukać trochę ziół aby się umyć i zabić ten zapach.
Offline
Przebudziłem się obok Sunako, ona była wtulona we mnie, ja w nią. Przytuliłem ją jeszcze mocniej, starając się jej nie obudzić. Opatuliłem ją w mój płaszcz.
-Śpij spokojnie, śpij-szepnąłem, i popatrzyłem po obozowisku, ze szczególną uwagą patrząc za osobą tego, który się naraża każdemu, czyli Balthazarem.
Offline
Świerzy pachnący wróciłem do obozu . Pusty dzban postawiłem koło namiotu podszedłem do stołu. i -hym hym co by tu zjeść na śniadanko ooooooooo coś zdrowego jakiś owoc hym oooooooo są Winogrona w sam raz - Powiedzionym półgłosem Uśmiechnąłem się wziąłem kiść winogron i poszedłem zobaczyć co mają w tej zbrojowni.
Offline
Obudziłam się wtulona w Wanwura. Uśmiechnęłam się do niego ciepło.
-Dzień dobry panie-wyszeptałam nie puszczając go.Czułam się o wiele lepiej niż poprzedniego wieczoru.
Głupi ludzie!Zawsze uważają się za najlepszych!
Karta Postaci
Offline
-Witaj Niebieskowłosa, może zechciała byś coś zjeść??-Odpowiedziałem ciepło
-Chętnie przyniosę, na co ma Pani ochotę..- odpowiedziałem tuląc się dalej do Sunako..
Widząc znów chłopaka wracającego gdzieś z lasu, znów mnie wprowadził w morowy nastrój, moje oczy ściemniały, i mięśnie się napięły..
-Pani, a może pójdziemy na przechadzkę? Bo nie mam ochoty siedzieć tu w takim towarzystwie- Pod wpływem nerwów to powiedziałem, dając znak że chodzi mi o Balthazara.
Offline
Moja twarz rozpromieniała.
-Z miłą chęcią panie.-powiedziałam. Spojrzałam w stronę chłopaka.
-Może już pójdziemy?-zaproponowałam.
Głupi ludzie!Zawsze uważają się za najlepszych!
Karta Postaci
Offline
Chwyciłem zbroję w jedną dłoń, w drugiej dłoni ukryłem dłoń elfki, i delikatnie pomogłem jej wstać
-A więc chodźmy- odrzekłem, dałem jej do zrozumienia że chcę z nią spędzić jak najwięcej czasu..
Offline