Wykrywacz Artefaktów | Pora dnia: | |
Zbieraj zioła |
Zarząd Cesarstwa poszukuje aktywnych osób do pomocy przy reaktywacji. Po resztę informacji prosimy zgłaszać się na GG: 13763440
- Wie pan co miałem w wiosce świetnego szermierza powtarzał im większy byk tym większa chwała gdy się go pokona- uśmiechnąłem się i odwróciłem i krzyknąłem -nazywam się Balthazar . A ty elfczko ??- I nie czekając na odpowiedź poszedłem szukać dalej miecza .
Offline
-Jeśli Pan chce się narażać władzy, proszę bardzo- krzyknąłem za nim, wściekły i nieopanowany,
Starałem się ochłonąć ze względu na Sunako, *on nie wie, co chciał zrobić* pomyślałem i usiadłem na ławce.
*Balthazar, warto zapamiętać to imię jego Twarz* pomyślałem, popatrzyłem co z Konan i Tristanem, czy jeszcze tam siedzą..
Offline
Hym hym hym gdzie ten mieczyk szukałem patrzyłem i tam i zauważyłem Koń go przyległ . (heh nie to ja się zabije ja mam pecha no ciężki dzień -pomyślałem ) podeszłemu do tej Ciemnowłosej elficzki i
-Przepraszam prze Pani Elficzki . Czy mogła by pani podać mój miecz znaczy Pani piękny koń leży na moim mieczu. I ten tego jest problem- Uśmiechnąłem się do niej czekając na odpowiedz.
Offline
Przyglądała się całemu zajściu, wszystko słyszała. Zasmuciło ją jak Wan powiedział " Przypuszczam, że właścicielka
nie daruję panu tego drugi raz". Zyskała zły wizerunek w jego oczach. ~ Naprawdę jestem taka zła?~ pomyślała. Owszem była taka teraz, zwłaszcza jeśli chodziło o Tristana. Jako jedyny się dla niej liczył. Nie chciała go stracić i być sama. Myśląc o tym rozpłakała się. Schowała na chwilę twarz w dłoniach. Wiedziała, że nie powinna zostać w tej części pola. Uśmiechnęła się przez łzy do Balthazara. Zauważyła go dopiero gdy do niej powiedział.
- Tak, już powiem mu żeby wstał.
Wstała i szepnęła Tristanowi coś do ucha. Po chwili ogier stanął dęba i ruszył galopem przebiegając koło nich. Konan wzięła głęboki oddech i najszybciej jak mogła pobiegła za nim.
Goście, przede mną nie uciekniesz i tak cię znajdę.
Offline
- Ej dzięki Elficzko . Jak masz na imię - Krzyknąłem za nią ale chyba mnie nie słyszała. Podniosłem miecz . Wyciągałem go z pochwy i skierowałem w stronę zachodzącego słońca błyszczał . Lśniąca stal ostrze z wyrytymi napisami. (Jedyna pamiątka z przeszłości której nie znam pamiątka ze świata w którym się urodziłem . Ale również pamiątka ze świata który pamiętałem z Mojej wioski - tak dumając) schowałem miecz do pochwy przypiąłem do pasa. Podeszłem do stołu i krzyknąłem - czas na kolacje A ze dają za darmo to czemu by nie skorzystać - (heh znowu ten dziwny gość się na mnie spojrzał heh szczerze to chyba wszyscy - pomyślałem patrząc na zebranych )
Ostatnio edytowany przez Balthazar (2012-07-16 17:24:02)
Offline
Dares ponownie jak wczoraj wyszedł z tłumu i ruszył w stronę placu, dokładnie do miejsca z którego przemawiał. Chwilę przypatrywał się zebranym, po czym przemówił:
- Witajcie na drugim dnie świąt. Dzisiaj mieliśmy celebrować Dzień Polowań i Myśliwych, ale ze względu na złe przygotowanie do tej akcji, niestety musieliśmy zrezygnować. Wielkie Polowanie odbędzie się jutro, a zacznie o godzinie 16:00. Od dzisiaj czynna jest nasza mini zbrojownia - wskazał tu na rząd ustawionych w idealnym szeregu broni - z której może korzystać każdy kto nie ma broni na jutrzejsze polowanie. Dzisiaj jak i następnego dnia będą jeszcze czynne stoły z ucztą, a więc bawmy się, pijmy, jedzmy i radujmy.
Offline
Siedząc na ławce z Sunako, zobaczyłem Cesarza przemykającego między ludźmi, i wychodzącego przemawiać, po jego przemowie Krzyknąłem ile sił..
-Zdrowie Władcy, Bawmy się.. *A jutro ja się pobawię w czasie polowania* pomyślałem i znów zająłem się Niebieskowłosą.
Offline
Dares szybko spojrzał w kierunku "krzykacza", po czym bez zdecydowania podniósł kielich z winem w formie toastu i wypił jeden łyk, a potem kolejny i kolejny. Następnie mu odkrzyknął:
- Zdrowie Wasze! - i następny łyk wina przepłynął przez jego cesarskie gardło
Offline
Siedziała przy jednym ze stołów, gdy Cesarz znowu przemówił. Jak skończył była o wiele bardziej szczęśliwa niż poprzednim razem. ~ Czyli będę mogła uczestniczyć?~ pomyślała. Uśmiech nie schodził z jej twarzy. Szczęśliwa zaczęła jeść. Nie zauważyła nawet jak wzięła w dłoń kufel z mocniejszym trunkiem. Wypiła jeden mały łyk i od razu odstawiła.
- Jak można to pić?- popatrzyła w koło, większość z przybyłych tutaj pili to.
Goście, przede mną nie uciekniesz i tak cię znajdę.
Offline
Stojąc na uboczu krzyknąłem - Hej ja jako nowo przybyły szczerze to tylko przejazdem. Mogę sie jutro Zwami wybrać na to polowanie ? I jeszcze jedno pytanko to jakieś zawody czy tak tylko dla rozrywki ?-
Offline
*oszczędzę go* pomyślałem
-Chłopcze, to zabawa dla dorosłych, to nie zwykłe wymachiwanie mieczykiem- Odkrzyknąłem w jego stronę..
-I nasz lud po prostu lubi się zabawić, Polowanie to tylko dla rozrywki..- Krzyknąłem.
-Dajcież się mu napić, zmarnowany jakby go stado koni przepędziło- wrzasnąłem w stronę stołu na którym ucztowano.
Offline
- Tak szczerze to sam nie wiem. Po prostu przywykliśmy do takich trunków i nie uważamy je za mocne - Dares grzecznie odpowiedział na, może i retoryczne, pytanie Konan - Tak w ogóle to spory szmat czasu się nie widzieliśmy. Ostatnio widziałem cię jak wyszłaś ze strażnikiem do przygotowanej dla ciebie komnaty.
Offline
-Przepraszam Panie groźny wojowniku ale nie pije. Tym bardziej tutejszych trunków. Po za tym niech Pan Wojownik sam uważa bo jeszcze ze dwa Kielichy i sam się pan jutro tym swoim scyzoryczkiem porani. Po za tym zabijanie Biednych zwierząt dla zabawy heh. A i może jestem młody ale kiedy Pan groźny siedział w Gospodzie i popijał wino oglądając się za kelnerkami . Ja łowiłem z moim Ojcem ryby na morzu nie jakieś szprotki ale wielkie ryby na Głębokim morzu Harpunami. Wabiło się takie krwią a kiedy wypływały aby złapać nieistniejącą ofiarę wbijało im się harpuny pod skrzela w najmiększe miejsce i nie dla zabawy tylko aby przeżyć . Ojciec zawsze powtarzał Nigdy nie zabijaj dla zabawy zabijaj jeśli musisz przeżyć i zawsze jak najszybciej bo i zwierze ma dusze i czuje ból .- Wypowiadałem to podchodząc do stołu na koniec powiedziałam - Wiec niemów mi ze jestem dzieciakiem . Bo nie wiesz gdzie byłem i co przeżyłem- Chwyciłem jabłko ze stołu i znowu odszedłem pod namiot.
Ostatnio edytowany przez Balthazar (2012-07-16 20:03:08)
Offline
Lekko podniósł się z ławki, przyglądając się tłumowi, który zachwyca się przemową cesarza. Wyglądał na zwykłego rządnego władzy bachora. Idąc w stronę mini zbrojowni wcześniej przez niego wskazanej, zatrzymał się w połowie drogi, parsknął śmiechem i dalej szedł. Wziął kilka strzał, następnie schował je do kołczanu przyglądając się reszcie tłumu. - Zobaczymy czy tylko zwierzyny będą upolowane - wyszeptał pod nosem, obrócił się na pięcie i wrócił obok swojego starego miejsca. Wygodnie rozłożył się na ziemi, przyglądając się gwiazdom.
Offline
-Chłopcze, Chłopcze, Czy Ty widzisz co ja mam w kielichu ??- Warknąłem
-Tak się składa, że to nie alkohol, i wiem co mówię, może i to będzie polowanie dla zabawy, ale mięso i tak spożytkujemy na jutrzejszej wieczerzy- Odpowiedziałem poważnym tonem wstając z ławy..
-Nie chcę burd tu wszczynać, bo mi nie przystoi jako Doradcy- Ukłoniłem się w stronę cesarza..
-Może i widziałeś, ale czyś Ty kiedykolwiek, walczył, widział ból i cierpienie na taką skalę, żeby na samą myśl Cię obrzydzało??- zapytałem z wyrzutem..
-Balthazarze, Jam jest Wanwur, Syn Dwóch Ojców, Doradca Cesarza i przyjaciel zwierząt, myślisz, że mi po drodze krzywdzić zwierzęta ?? Otóż nie, Ja jutro idę tam tylko po to by mieć co zjeść przy wieczerzy.- Odwarknąłem poważnym tonem podając rękę chłystkowi nim ten odszedł. *zdaje się że chodzi mu o to co zaszło między mną a Sunako* pomyślałem cofając dłoń.
-Jeśli coś Ci leży na sercu, wyrzuć to- Powiedziałem
-No śmiało, dalej Chłopaku, któryś widział więcej niż każdy z nas- uśmiechnąłem się sarkastycznie w jego stronę..
Offline