Wykrywacz Artefaktów | Pora dnia: | |
Zbieraj zioła |
Zarząd Cesarstwa poszukuje aktywnych osób do pomocy przy reaktywacji. Po resztę informacji prosimy zgłaszać się na GG: 13763440
Wstałem z ziemi i podałem elfce rękę. Ona również podała mi swoją dłoń i wstała.
- Nie ma za co. - powiedzialem. Zbliżyłem się do niej i szepnąłem do ucha:
- Seleno.
Klepnąłem ją po plecach i poszedłem do Instruktora.
Offline
Wstałam. Zwróciłam się do Konan.
- Co cię tutaj sprowadza? - spytałam ciepło.
Popatrzyłam na jej konia. Jego nogi były w kiepskim stanie. Z resztą on cały nienajlepiej wyglądał.
- Co mu się stało?! - zapytałam nieco oburzona. Zawsze jestem taka, kiedy widzę cierpiącą istotę.
- Biedaczek.
Offline
Znowu zaczęła płakać. Nie mogła nic powiedzieć. Po chwili uspokoiła się trochę i dalej mając łzy w oczach powiedziała:
- Chyba ci kiedyś mówiłam, że mnie napadli bandyci... I, i... I mi go ukradli... Jestem okropna, że dopuściłam do tego- otarła łzy.- Poszłam do Smoczej Puszczy i go tam zobaczyłam w takim stanie- Rozpłakała się bardziej, spuściła głowę na dół. Tristan jak zwykle szturchnął ją lekko pyskiem.- Pewnie go bili, Tristan jest nie spokojny przy obcych.
Goście, przede mną nie uciekniesz i tak cię znajdę.
Offline
Popatrzałam na nią smutnym i takim błagalnym wzrokiem.
- Jeśli mam ci pomóc, to nie tutaj. Musimy iść gdzieś w jakieś zaciszne miejsce, gdzie nikt nas nie będzie widział. On tak źle wygląda, to nie może czekać.
- Proszę pana kadeta, czy mógłby pan na chwilę mnie zwolnić? Dosłownie za minutkę wracam.
- Instruktor nie będzie zadowolony - mówił drapiąc się po głowie.
- Za chwileczkę wracam! - prosiłam go.
- A po co panienka chce przerwy?
- Muszę temu zwierzęciu pomóc, ale z dala od wszystkich.
- Dobrze, ale żebym nie musiał panienki szukać.
- Dobrze, niech szanowny kadet się oto nie martwi.
Odwróciłam się do Konan, złpałam ją za rękę i ciągnęłam w kierunku wyjścia.
Ostatnio edytowany przez JPEG (2012-06-18 13:55:20)
Offline
Wysłuchała całą rozmowę Seleny z kadetem. Ucieszyła się, że pomoże Tristanowi. Szła posłusznie za nią, co chwilę patrząc na swojego konia.
Goście, przede mną nie uciekniesz i tak cię znajdę.
Offline
Odwróciłam głowę w kierunku placu.
-Panie, ona poszła z tamtą elfką.-powiedziałam do instruktora-Dosłownie przed chwilą.
Głupi ludzie!Zawsze uważają się za najlepszych!
Karta Postaci
Offline
Poszłyśmy za murek. Wysoki mur, gdzie nikogo nie było.
- Spraw proszę, żeby Tristan się położył. - mówiłam szybko.
Offline
Słysząc jej słowa szybko położyła Tristanowi dłoń na kłębie i szyi. Nauczyła go kiedyś by kładł się na ziemi gdy tak zrobi. Ogier zrobił to nie pewnie bacznie obserwując Selenę. Konan kucnęła i głaskała go powoli po szyi by nie wstawał.
Ostatnio edytowany przez Konan (2012-06-18 15:51:53)
Goście, przede mną nie uciekniesz i tak cię znajdę.
Offline
Zmieniłam się w Feniksa. Koń wystraszył się mojego płomienia i wstał, ale Konan udało się go ponownie położyć. Zaczęłam płakać. Moje ciężkie łzy spadały na jego nogi. Koń ruszał się niemal bez przerwy. Bolało go to, ale to dobry znak. Rany się goją i odkażają. W końcu całkowicie się zagoiły. Zmieniłam się w elfa i szybko pobiegłam na Plac Ćwiczeń.
- Już jestem - rzekłam do tego kadeta z mojej pary.
Offline
Konan ciągle głaskała swojego konia, znała jego naturę - jak się czegoś bał to uciekał. Uspokajała go mówiąc do niego cichym, ciepłym głosem. Cieszyła się, że Selena mu pomogła ~ Mam nadzieję, że nie będzie miała kłopotów ~ pomyślała. Wstała poprawiając wiszące jej na ramieniu ogłowie. Patrzyła jak ogier też się podniósł i zaczął chodzić w okół niej. Poruszanie nie sprawiało mu już bólu. Uśmiechnęła się do niego, położyła lewą rękę blisko jego kłębu, a drugą trochę dalej, wskoczyła na niego. Przyłożyła łydkę by ruszył, nie założyła mu ogłowia, bo nie było po co. Łączyła ich więź, rozumieli się doskonale, a przez to, że bardzo dobrze jeździła konno nie musiała mu tego ogłowia zakładać. Jechali w kierunku bramy miasta.
Goście, przede mną nie uciekniesz i tak cię znajdę.
Offline
- Ile mi jeszcze zostało? 16 manewrów. - powiedziałam.
- Nie! - krzyknął kadet. - W twoim stanie, chyba nie powinnaś ćwiczyć.
- Dam radę, nietakie rzeczy się przechodziło - uśmiechnęłam się do niego.
Kadet spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem, jakby myślał, że ja jestem jak kompletna łamaga. No dobra, z tym się nawet zgodzę, ale niejednemu mogę pokazać, że nie jestem tylko rozpieszczoną księżniczką.
Zapytałam się go, jakie ma dla mnie następne ćwiczenie.
- Więc, masz mnie zaatakować. - powiedział.
- To może lepiej się ubierz - powiedziałam do niego. Był bez koszuli, a jak ten miecz wyleci mi z ręki wprost na niego? Trup na miejscu chyba, że użyję mojej mocy. Nie wiem, czy zaliczyłabym szkolenie.
Kadet wziął na siebie zbroję. Teraz to trochę trudno go będzie zaatakować.
Wzięłam miecz do ręki i rozmyślałam, jak go zaatakować. On już czekał przede mną gotowy do działania.
Podniosłam czubek ostrza ponad wysokość mojej głowy. Skoczyłam przed przeciwnikiem. Początkowo nasze ćwiczenia ograniczały się do dziecinnych bijatyk na drewniaki, ale później moim celem było pozbawienie chłopaka broni. Walczyliśmy dobrą godzinę. Z jedną zabandażowaną ręką nie powiem, ale było ciężko. Kto by pomyślał, że chłopak na chwilę się na coś zagapił i wytraciłam mu miecz z ręki. Szybko schyliłam się po jego broń, aby nie mógł jej zabrać z ziemi. Miałam już dwa miecze i obydwoma, jednym w lewej, zabandażowanej dłoni, drugim w sprawnej, prowadziłam przed mur, za którym wyleczyłam Tristana. Chłopak oparł się o ścianę, a ja zatarasowałam mu drogę. W końcu przechyliłam uroczo głowę na prawe ramię tak, że włosy zakryły mi połowę twarzy i rzekłam:
- I kto wygrał?
- W tym wypadku... panienka - uśmiechnął się. Dałam mu z powrotem miecz i poszliśmy na nasze dawne stanowisko.
Wybiła godzina piętnasta. Szybko czas zleciał. Ćwiczenia zostały zakończone i wreszcie mogłam iść na miasto.
Ostatnio edytowany przez JPEG (2012-06-19 16:34:59)
Offline
Przyszłam na plac pierwsza.Nikogo nie było, tylko ja sama...Ogarnęło mnie uczucie niepokoju.Zaczął wiać silny wiatr.Trzeba pomóc temu chłopakowi skoro już jestem w Valerze.Spojrzałam na zamek i założyłam kaptur na głowę.
-Nie uda mi się go wyciągnąć samej...-pomyślałam smutnie.
Głupi ludzie!Zawsze uważają się za najlepszych!
Karta Postaci
Offline
Wtem usłyszałam krzyk elfki.Nie wiem na kogo krzyczała.Poznałam ten głos.To ona pomogła Selenie i mi w karczmie.Uśmiechnęłam się i pobiegłam w jej stronę.
Głupi ludzie!Zawsze uważają się za najlepszych!
Karta Postaci
Offline
Gew szybkim krokiem wszedł na plac ćwiczeń, podszedł do człowieka który najwyraźniej zarzadział całym tym pobojowiskiem. Wręczył mu papiery które dostał od wojownika. Jeszcze chwile z nim rozmawiał pytając od czego mógłby zacząć trening itp...
W międzyczasie rozglądał się po Placu Ćwiczeń. Szukał kogoś bardziej doświadczonego, by pomógł mu zapoznać się bardziej z woskowym fechtunkiem.
Offline
Weszłam na plac ćwiczeń.Zobaczyłam na środku placu Gewa.Uśmiechnęłam się na jego widok.Niepewnie podeszłam bliżej.
-Cieszę się że żyjesz.-szepnęłam przechodząc obok niego.
Głupi ludzie!Zawsze uważają się za najlepszych!
Karta Postaci
Offline