Wykrywacz Artefaktów | Pora dnia: | |
Zbieraj zioła |
Zarząd Cesarstwa poszukuje aktywnych osób do pomocy przy reaktywacji. Po resztę informacji prosimy zgłaszać się na GG: 13763440
Idąc do Zbrojowni przeszedłem koło tej parki i ... Nioch nioch - Wie pan co Panie Groźny rycerzu nie wiem jak pan uważa ale ja dosłownie czuję ze przydała by się panu kąpiel- (Heh jestem samobójcą -pomyślałem) A Przed niebieskowłosą elficzką ukłoniłem się i rzekłem -Quel re . Lle naa vanima .Mani naa essa en lle? - (heh może się teraz dowiem jak ma na imię - pomyślałem).
Offline
-Nie sądzę, a poza tym to nie pana sprawa..- odwarknąłem..
-I nie sądzę by Pani zechciała zdradzić swe imię- Odpowiedziałem, zdając się na znajomość języka elfów.
Offline
-Zaczekaj panie, muszę jeszcze coś zrobić.-powiedziałam zabierając mu swoją dłoń.Chwyciłam swoje sztylety i podciągnęłam sukienkę do góry.Nie obchodziło mnie że Wanwur na mnie patrzył.Zapięłam je na udach.
-To na takich jak ona.-zaśmiałam się patrząc w stronę chłopaka.Chwyciłam go za rękę.
-Teraz możemy iść.-powiedziałam uśmiechając się.
Głupi ludzie!Zawsze uważają się za najlepszych!
Karta Postaci
Offline
Obudził ją jakiś ranny ptaszek, który zabrał się za śniadanie - Balthazar ~ Ale żeby tak głośno jeść? ~ pomyślała. Przetarła oczy, nawet nie wiedziała kiedy zasnęła. Popatrzyła na wszystko wkoło. Tristan spał pod jednym z drzew. Podbiegła do niego zaspana i pogłaskała go.
- Ciii, nie wstawaj - szepnęła do niego - może znowu się o ciebie potknie? - uśmiechnęła się i wróciła do swojego poprzedniego miejsca.
Goście, przede mną nie uciekniesz i tak cię znajdę.
Offline
Dalej ignorując Balthazara ruszyłem do przodu, trzymając Sunako jeszcze mocniej za dłoń
-Piękne uda- szepnąłem Sunako gdy już byłem dalej od Balthazara..
Offline
Przymrużonymi oczyma zobaczyłem jak Konan się obudziła. - I jak się spało? - Spojrzałem na nią z uśmiechem na twarzy, mój humor był dość wyjątkowy. - Masz może ochotę coś zjeść? Albo może czegoś się napić? Rozmawialiśmy i tak nagle zasnęłaś, że nawet nie zauważyłem kiedy prowadziłem monolog. - Rozejrzałem się dookoła za Balthazarem, następnie znowu spojrzałem na Konan nie wstając z miejsca.
Offline
Cała się zarumieniłam.
-D-dziękuję panie.-wyjąkałam.Złapałam głęboki oddech.Spuściłam głowę.Przyznać mu się, czy nie?W końcu zebrałam w sobie dość dużo odwagi.
-I proszę nie mów do mnie po elficku, bo w tym języku znam tylko zaklęcia...-wyszeptałam-Nawet nie wiem co oznaczają słowa które wymawiam.A to dlatego że wychowali mnie ludzie...
Bałam się jego reakcji.
Głupi ludzie!Zawsze uważają się za najlepszych!
Karta Postaci
Offline
-Heh sztylety no nie przesadzajmy aż tak groźny nie jestem- Powiedziałem wzruszyłem ramionami i poszedłem dalej. Po drodze zauważyłem tą czarnowłosą elficzkę i krzyknąłem do niej -Mae govannen! Lle maa quel. Mani naa essa en lle? - Powiedziałem i pochwali dodałem - A i Przepraszam za wczoraj - (Morze teraz mi powie swoje imię pomyślałem )
Offline
Uśmiechnęła się ciepło.
- Nawet dobrze, tylko krótko. - zastanawiała się przez chwilę - Z miłą chęcią coś bym zjadła. Przecież trzeba, by nie być na polowaniu głodnym. - znowu usłyszała głos tego człowieka. Wstała szybko. - Przepraszanie nic nie da i nie krzycz na całe pole, miej jakiś szacunek dla innych. - powiedziała spokojnie.
Goście, przede mną nie uciekniesz i tak cię znajdę.
Offline
- tak tak drę się wiem . Heh muszę dziś z Cesarzem porozmawiać .- Powiedziałem i odszedłem w stronę zbrojowni .
Offline
- Cóż, Ja akurat nie jestem głodny, nie w tym sensie. - Uśmiechnąłem się w stronę Konan, podniosłem z ziemi i otrzepałem z kurzu. Nagle można było ujrzeć, że moja skóra jakby wyschła, a ja upadłem na ziemię podpierając się rękami. Pomimo próby podniesienia się z ziemi, nie udało się, wszelkie kolejne próby były daremne. Po chwili zacząłem kaszleć spoglądając na innych dookoła.
Offline
Podbiegła szybko do wampira widząc jak upada. Kucnęła przy nim i z przerażeniem w oczach zapytała:
- Co ci się stało panie? Mogę ci jakoś pomóc? - nie wiedziała co robić. Może potrzebował krwi? Jego skóra wyglądała na wyschniętą. Źle to wyglądało.
Ostatnio edytowany przez Konan (2012-07-17 11:49:26)
Goście, przede mną nie uciekniesz i tak cię znajdę.
Offline
- Nic poważnego, bynajmniej tak mi się wydaje. - Położyłem się na ziemi, lekko skulony. Oczy przymykały mi się, nie było w nich tego blasku, który można było dostrzec wcześniej, skóra coraz bardziej schła. Leżałem kręcąc się z boka na bok.
Offline
- Ale źle wyglądasz... - mówiła gdy leżał i kręcił się z boku na bok. Usiadła koło niego i ciągle go obserwowała - Nie mogę patrzeć jak się tak męczysz - powiedziała cicho, jakby do siebie. - Nie powinieneś czegoś... się napić? - zapytała niepewnie. Nie widziała nigdy czegoś takiego. Nie wiedziała jak mogłaby mu pomóc. - Mogłabym ci jakoś pomóc?
Goście, przede mną nie uciekniesz i tak cię znajdę.
Offline
- Mogłabyś, ale nie życzę sobie tego. To minie, niedługo minie. Nie martw się o mnie, to nie jest pierwszy raz. - zacisnąłem pięści, na mojej twarzy pojawiło się niezadowolenie, a kły wysunęły się z ust. Uniosłem się z ziemi, z bólu uderzyłem w ziemię ręką, po chwili znowu upadłem na brzuch, kły wystawały mi z ust, a oczy miałem zamknięte.
Offline